Stała pod ścianą rozglądając się dokładnie. Przed oczami migali jej rozbawieni ludzie, ale nie zwracała na nich większej uwagi. Chciała tylko dojrzeć tego, który ją tutaj ściągnął i mocno mu wygarnąć. Od razu wiedziała, że takie imprezy nie są dla niej, ale Sergi się uparł. I teraz pożałuje.
Ruszyła przed siebie z nadzieją, że to coś da. Przepychała się między rozgrzanymi i napalonymi ciałami uważając, by nie wylać napoju. Zatrzymała się w drugim końcu sali, by powtórzyć poprzednią czynność. Ewidentnie zwiał. Nigdzie go nie było.
- Dianna!
Automatycznie odwróciła się w stronę, z której dobiegał głos. Znała go doskonale, jej serce przyspieszyło, a picie w papierowym kubku niebezpiecznie podeszło pod górną krawędź.
- Marc - uśmiechnęła się promiennie. - Nie wiedziałam, że też tu będziesz.
Kłamała. Doskonale wiedziała, gdzie Bartra spędza sylwestra. I właśnie dlatego postanowiła się tutaj pojawić.
- Wszyscy są - zakomunikował wskazując za siebie. - Ivan z Gerardem robią z siebie głupków przy barze, alkohol im nie służy, a reszta gdzieś zwiała.
Czuł się lekko niezręcznie w jej towarzystwie. Szczególnie, kiedy obok nie było Is.
- Sergi tak samo. Widziałeś go może?
Hiszpan lekko przygasł, ale nie dał po sobie tego poznać. Uśmiechnął się nieznacznie.
- Na tarasie. Stoi z jakąś laską i łapie ją za dupę. Myślałem, że przyszedł sam.
- Zajebiście - mruknęła Dianna spuszczając wzrok. Jak zawsze, on bawi się w najlepsze, ona stoi jak kołek pod ścianą czekając na Marca. Dzisiaj wyjątkowo się doczekała.
Między tą dwójką zawsze panowało dziwne napięcie. Krępacja, dreszcze. Nie przywiązywali do tego zwykle większej wagi, przynajmniej on. Ciągle powtarzał sobie, że to przyjaciółka Is i musi mieć z nią dobre stosunki, chociaż najchętniej walnąłby to wszystko w kąt i miał w dupie. Nienawidził tej mieszaniny uczuć, jaka go ogarniała w towarzystwie Martinez, nie znosił, kiedy przychodziły razem na mecz i klaskały. Isabel w jego koszulce, Dianna zawsze miała na plecach nazwisko Sergiego. Bo to właśnie z nim złapała najlepszy kontakt i nikt nie byłby w wielkim szoku, gdyby pewnego dnia oznajmili, że chcą się pobrać. Często zachowywali się jak para, chodzenie za rączki, całusy w policzek, obejmowanie ramieniem.
Dzisiaj wyjątkowo prawie wszystko odpuściło. Miał ochotę spędzić z nią więcej czasu, lepiej ją poznać.
- Dalej dzieciaki, za minutę północ!
Marc spojrzał prosto w ciemne oczy Hiszpanki. Zaczęło się odliczanie. Sześćdziesiąt, pięćdziesiąt-dziewięć...
- Wyjdziemy na taras? Będzie milej - zaproponował z uśmiechem.
- Chętnie - zaśmiała się z jego nonszalancji w postaci wyciągniętej dłoni. Ujęła ją i razem skierowali się ku wyjściu.
Czterdzieści-dwa, czterdzieści-jeden...
Stanęli przy barierce. Martinez poczuła, jak jej skórę owiewa zimne powietrze i zatrzęsła się. Bartra bez zastanowienia ściągnął marynarkę, po czym narzucił ją na szczupłe ramiona dziewczyny.
- Nie ma Is? - Dianna chciała się palnąć za to pytanie, ale musiała je zadać.
- Nie, stwierdziła, że wystarczy jej babski wieczór z Antonellą, Nurią, Anną, Sofią i dziećmi. Chce się przyzwyczaić do małych istotek. Cokolwiek to znaczy - oznajmił patrząc w niebo.
Dwudziestotrzylatką coś zatrzęsło od środka. Małe dzieci i Is? Przeszło jej przez myśl, że może być w ciąży, ale zaraz odrzuciła to od siebie. Po pierwsze, powiedziała by jej, a po drugie sama wspominała, że w przyszłości chce mieć dzieci z Bartrą. Chwilowo jej ulżyło.
Dwadzieścia, dziewiętnaście, osiemnaście...
- Wznosimy toast? - spytał unosząc swój kubek.
- Za co? - Dianna zrobiła to samo.
- Za miłość, przyjaźń i klubowe zwycięstwa.
- Dodaj jeszcze Sergio Ramosa w Barcelonie i może być - zaśmiała się.
On tylko spojrzał na nią spode łba.
- Co ty masz do tego Sergio?
- Uwielbiam go - powiedziała bezceremonialnie. - Szkoda, że jest zajęty. Gdyby było inaczej może rozważyłabym przeprowadzkę do Madrytu, kto wie?
Droczyła się z nim. Doskonale wiedziała, że madrycka czwórka to jego autorytet i dobry znajomy z reprezentacji. A nawiasem mówiąc, naprawdę wielbiła defensora Królewskich.
- Niech Ci będzie. I za Ramosa w stroju blaugrany. Tylko wygryzie Pique ze składu, nie mnie, żeby była jasność.
Stuknął krawędzią papierowego naczynia o jej kubek, po czym pociągnął łyk.
Dziesięć, dziewięć, osiem...
Ludzie wokół szaleli wykrzykując coraz to następne liczby, a ona zatracała się w spojrzeniu Marca. Kochała ten błysk niewinności w jego oczach.
Sześć, pięć...
Odstawiła kubek na dębową barierkę i delikatnie się uśmiechnęła, kiedy Bartra zrobił to samo.
Trzy, dwa ,jeden...
Ogłuszył ich ryk tłumu, a w niebo wystrzeliły kolorowe fajerwerki. Przeważnie żółto-czerwone, w kolorach Katalonii.
- Szczęśliwego nowego roku - krzyknęła w stronę towarzysza.
- Szczęśliwego - odpowiedział i zrobił coś, czego się nie spodziewał. Przysunął swoją twarz do jej i delikatnie sięgnął malinowych warg szatynki. Chciał tego w tej chwili jak niczego innego zapominając o całym otaczającym go świecie.
Liczyła się tylko Dianna.
_______________
Jestem dumna z tego prologu, bo mi się podoba. Mogłam go lepiej napisać, ale i tak jest okej;) WoW, sama siebie chwalę, nowość.
Coś mnie napadło na opowiadanie o Marcu. Ogólnie, już na dwa mam pomysł. Początkowo do tego przypasowywałam Ramosa i Toniego zamiast Sergiego, ale po napisaniu stwierdziłam, że tylko Bartra pasuje do tej roli. Więc uszczęśliwię (albo i nie), fanów blaugrany;)
Rozdział nie wiem kiedy, chcę zobaczyć, że wy chcecie czytać. Tak więc czekam na pierwsze komentarze i opinie.
A w sylwestra ruszam z trzecim blogiem, tym razem o Sergio i Marcu (ale akcja jest w Madrycie).
Całuję!;**
MAAAARC! ♥
OdpowiedzUsuńI Shai w szablonie, mój Boże, mogę umierać <3
Na początek powiem, że świetnie się zapowiada. Idealny prezent mikołajkowy, dzięki :D
Czekam na pierwszy rozdział ((:
Ojeeeju, wpadłam na twojego bloga o BVB i kiedy tylko zobaczyłam, że piszesz o Marcu pojawiłam się tutaj jak burza ^^ Straszliwie mi się podoba ten prolog, no naprawdę, mam nadzieję, że rozdział 1 pojawi się jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
i przy okazji zapraszam na nowość na que-hiciste.blogspot.com :D
Rany, nawet nie wiesz, ile znaczy dla mnie komentarz od Ciebie! Komentarz od osoby, która ma tak niesamowity styl pisania i pisze tak wspaniałe opowiadanie! Dziękuję bardzo.
UsuńI dziękuję także za powiadomienie o rozdziale, bo coś mi szwnkuje lista czytelnicza. Ale spokojnie, naprawię;))
suenos;**
Haaa, jest Marc i Sergi! Jestem i ja <3
OdpowiedzUsuńPodoba mi się początek i jestem bardzo ciekawa co będzie z nimi dalej!
Jak lepiej zacząć Nowy Rok, jak nie od pocałunku z takim Bartrą?
Czekam na kolejny rozdział i proszę o informowanie :)
zostawiam swój numer gg: 2744736
Sylwestrowy prolog niezmiernie fajny. Taki początek nowego roku i naprawdę bajecznie ;) Jestem ciekawa jak to dalej się potoczy, bo widać, że nie do końca tak to powinno być... Bo Sergi i Is...
OdpowiedzUsuńKlimatyczne i bardzo fajne. Super napisane tak, że łatwo mi było sobie to wszystko wyobrazić. Mam królewskie serce, ale sobie tu zostanę, bo lubię Bartę w sumie. Nabijać się z niego, kiedy Gareth ogrywa go jak dziecko też ;) W każdym razie cześć. Fajnie się ciebie czyta :)
OdpowiedzUsuńKrólewskie serce, powiadasz? Sama jestem madridistką, ale uwielbiam kilku piłkarzy Barcelony. Przez La Roja, Xavi, Andres, Marc... to moje miśki, którzy byliby oczkami w głowie jak Sergio, Iker, Dani czy Isco, gdyby grali w Madrycie. Mam ogromny szacunek do przeciwnika, więc swoją drogą pisanie opowiadań o nim mi pasuje;) Szczególnie, jeśli w grę wchodzi Marc.
UsuńDziękuję bardzo za opinię ;*